ogrom wiedzy za darmo, ale dorzuć się na kawę



niedziela, 26 kwietnia 2009

Żądło Szerszenia - wyścig rowerowy

Zawody rowerowe zakończone!

III Trzebnicki Maraton Rowerowy „Żądło Szerszenia” 25.04.2009.

Żądło Szerszenia nie ukłuło tak dotkliwie jak mogło ukłuć i zabolało tak dotkliwie jak mogło zaboleć, choć siedzenia niektórych były nieco obolałe.


W ramach przygotowań do zawodów "Ironman" nie mogło zabraknąć wyścigu rowerowego.
Wybór wielu padł na Trzebnicę koło Wrocławia.

Strona organizatora

Profil trasy wyglądał tak (Jefferson - dzięki):




Wyniki open 125 km: tutaj
Wyniki open 250 km: tutaj




Cóż, pogoda dopisała.
Humory także.

Rowery nie zawiodły, a siły mierzone na zamiary okazały się wystarczające.
Start – co dwie minuty od 8 rano grup dziesięcioosobowych okazał się na tę trasę bardzo dobrym pomysłem.



Ponad 500 zawodników uwinęło się z tym w dwie godziny.
Nie brakowało zabawnych sytuacji, a nawet można było zaobserwować „kolarską solidarność” (czekali).


Nawet z górkami dano sobie radę!
Choć grupy wtedy już nie były takie zwarte.





Grupa IM 2010




Dystans 125 km:
  1. Wojciech KORONA – 3:38:41 (dyskw.)
  2. Dariusz SIDOR – 3:45:59 (po zaokrągleniu: 226 minut; nie ma przypadków na tym świecie)
  3. Kajetan SADOWSKI – 3:57:04
  4. Przemek BIAŁOKOZOWICZ – 4:08:41 (i na oznakowanej trasie można zabłądzić)
  5. Lubomir LUBAS – 4:09:11
  6. Andrzej CYMANEK – 4:22:14
  7. Filip WRÓBLEWSKI – 4:31:22
  8. Adam ŁAGANOWSKI – 4:39:54
  9. Paweł DĄBROWSKI – 4:43:25
  10. Adrian WÓJCIK – 4:45:58 (jedyne mtb wśród nas)
  11. Łukasz SZOSTAK – 4:46:03
  12. Dariusz BYDŁOS - 5:02:23
  13. Renata GAWĘDA – 5:06:39 (trzecie miejsce w kategorii)
  14. Adam KRZESAK – 5:39:07 (4 życiówki po drodze i od 90 km jazda turystyczno-gastronomiczna)


Dystans 250 km:
  1. Grzegorz RYBKOWSKI - 08:52:22


Zdjęcia Katarzyny Sidor dla Grupy IM 2010


czwartek, 23 kwietnia 2009

Zalecenia treningowe - maj

Trochę wcześniej niż zwykle, ale to przez relację z wyścigu kolarskiego w Trzebnicy, która pojawi się w przyszłym tygodniu.

Miesiąc temu wspominałem o:

  1. bezpieczeństwie na drodze
  2. odwodnieniu

Przypomnę:
Z tym pierwszym radzimy sobie zakładając kask, elementy odblaskowe (nawet w dzień) i pamiętając o nadjeżdżających cicho z tyłu samochodach, w których kierowcy nie zawsze są naszymi przyjaciółmi.
Pewnym sposobem na to jest jechanie nie skrajem drogi, ale środkiem pasa. Wtedy na nas trąbią daje to skutek taki, że wiemy o nadjeżdżającym samochodzie. Czy kierowca się zemści spychając nas do rowu?
Tego nikt nie wie.

A czy sami nie jesteśmy bez winy? Znamy przepisy? Test na końcu.

Z tym drugim radzimy sobie montując drugi, a nawet trzeci koszyk na bidon, a także zabierając pieniądze i odwiedzając przydrożne sklepy spożywcze.


No i najważniejsze – pojawiają się już pierwsze zawody triathlonowe!
A więc do roboty!
I pamiętać o przynajmniej tygodniowym obniżeniu objętości przed zawodami.


***

MAJ


1. Pływanie:

1. Grupa połówkowa początkowa
  • rozpływanie: 200 m
  • 8 x 50 m (25 m z wyleżeniem + 25 m)
  • 400 m (25 m grzbiet 75 m kraul)
  • 4 x 50 m (25 m max + 25 m odpoczynek)
  • 200 m – rozpływanie (ew. mniej)
  • razem: 1400 m
2. Grupa połówkowa kontynuująca
  • rozpływanie 200 m
  • 400 m kraul – łapki, rr
  • 8 x 200 m kraul w reżimie czasowym, z przewą nie dłuższą niż 30 sek., intensywność minimalna 65% HR max
  • 200 m – rozpływanie
  • razem: 2400 m
3. Grupa długiego dystansu
  • rozpływanie 200 m
  • 10 x 200 m rozpędzane (100 m + 50 m + 25 m + 25 m), przerwa do 2 minut
  • 800 m
  • 200 m – rozpływanie
  • razem: 3200 m


2. Rowerowanie:

  1. Grupa połówkowa początkowa – 150 minut co drugi tydzień + 2-5 x 1 min. kadencja 110+, przerwa 1 minuta.
  2. Grupa połówkowa kontynuująca – 180 minut co drug tydzień.
  3. Grupa długiego dystansu - 240 min. przynajmniej raz w miesiącu.


3. Bieganie:

Ciąg dalszy pracy tempowej.
Przerwy dla wszystkich grup min. 3 min., ale nie więcej niż 5 min.
  • Grupa połówkowa początkowa – 1 x dwa tygodnie: 10 x 400 (500) m, tempo: najlepszy wynik na 5 km minus 10 sek./1 km
  • Grupa połówkowa kontynuująca – 1 x dwa tygodnie: 10 x 1 km, tempo: najlepszy wynik na 10 km minus 5 sek./1 km
  • Grupa długiego dystansu – 120 minut w tempie maratonu.

4. Inne:

Zawody!
W różnych konkurencjach, ale przede udział w wielobojach zwanych triathlonem (najchętniej).


Siłownia – raz w tygodniu, głównie jako podtrzymanie.

***

A jak będziecie na zawodach, to uważajcie, kamera zawsze Was podgląda:


***

Zapraszam do rozwiązania testu.

czwartek, 16 kwietnia 2009

Ironman Australia 2009

Pamiętacie naszego dzielnego ironmana z Austarlii, Piotra Leżańskiego?
I jego przygody z długim dystansem?

On o nas nie zapomina.

Przenieśmy się i w tym roku na wschodnie wybrzeże Australii

Można rzec: od naszego sympatyka i współpracownika, Ironmana z Antypodów, jedyna i niepowtarzalna relacja z zawodów IM Australia!



Z DRUGIEJ STRONY PŁOTKÓW

Nie było mi dane w tym roku po raz czwarty stanąć na starcie Ironmana.
Różne okoliczności w życiu prywatnym i zawodowym sprawiły, że w już grudniu wiedziałem, że tego lata nie będę miał wystarczająco dużo czasu na trening.
Jednak 5 kwietnia tuż przed 6 rano stałem czekając na start. Niestety, stałem po drugiej stronie płotków.



Uczucia miałem mieszane - z jednej strony szkoda mi było, że nie startuję, z drugiej strony, po trzech startach, odpoczynek od reżimu treningowego przyjąłem z przyjemnością. Przyjdzie kolejny rok… jeśli tylko ciało wytrzyma.

Obsada tegorocznego IM Australia zapowiadała się całkiem nieźle. Był poprzedni zwycięzca Patrick Vernay, był Tim deBoom, a z kobiet dwie mistrzynie z Kona - Chrissie Wellington i Michellie Jones. Ta ostatnia wycofała się w ostatniej chwili z powodu infekcji wirusowej.

Zawodowcy startowali pół godziny przed grupami wiekowymi, aby uniknąć dublowania słabszych pływaków na drugim okrążeniu.



Gdy tylko profi przepłynęli pierwsze kółko rozległ się wystrzał wypuszczający ponad 1300 zawodników.



Woda się pieniła i kłębiła młócona rękami, a stawka szybko rozciągnęła się wzdłuż trasy. Nam na brzegu nie było dane długo czekać na pływaków. Peter Jacobs z Australii był pierwszy na brzegu, a z kobiet niedługo potem pojawiła się, jak zwykle uśmiechnięta, Chrissie Wellington. Jednak najlepszy czas zrobił w wodzie jeden z amatorów - 45 minut! Ostatnia zawodniczka ukończyła pływanie w 2:12, trzy minuty przed zamknięciem trasy i wyglądała na bardzo zmęczoną.



Transition (strefa zmiany; T1; pływanie-jazda na rowerze) szybko opustoszała. Zawodnicy rozpoczynali trzy 60-cio km pętle dość pofalowanej trasy. Na szczęście pogoda dopisała, warunki były niemalże idealne. Po całym tygodniu deszczów dzień był pochmurny, padało tylko w czasie jazdy na rowerze i to ledwie przez jakieś pół godziny. Było ok. 24 stopni - nie za gorąco, ale wystarczająco ciepło aby nie zmarznąć będąc mokrym na rowerze, wiatru nie było.

W połowie pierwszego kółka usłyszeliśmy, że Chrissie była tylko 5 minut za prowadzącym mężczyzną i miała niezagrożone prowadzenie wśród kobiet. Chodziłem wzdłuż trasy, wypatrując znajomych pomykających na rowerach i zagrzewając ich do boju, i czekałem na pierwszych kończących jazdę. Nie byłem przy strefie zmian rower-bieg gdy pierwsi mężczyźni kończyli jazdę na rowerze, widziałem jednak Chrissie gdy podjechała i oddała rower. Miała błyskawiczną zmianę, zanim zdążyłem się ulokować w dobrym miejscu na zrobienie zdjęcia ona już zniknęła.



Na drugiej z trzech 14-sto km pętli Patrick Vernay znany ze swoich umiejętności biegowych wyprzedził Jacobsa i taka kolejność pozostała już do mety, na którą Patrick przybył w czasie 8:24.



Wśród kobiet Chrissie Wellington była niezagrożona i ukończyła poniżej 9 godzin – 8:57!



W czasie gdy czołówka świętowała zwycięstwo ostatni uczestnicy zamieniali rower na buty biegowe i wyruszali na trasę maratonu.

Gdy Chrissie skończyła wyścig stałem przy płotku okalającym metę i w pewnym momencie zauważyłem ją podążającą w moim kierunku…



Nasza rozmowa brzmiała mniej więcej tak:
- Chrissie czy zechciałabyś podejść tu na chwilę?
- Ależ oczywiście.
- Chrissie, przede wszystkim chciałbym Ci pogratulować wszystkich Twoich zwycięstw, dwóch w Kona i dwóch tutaj w Port Macquarie.
- Bardzo dziękuję.
- Jednocześnie chciałbym Ci bardzo podziękować za to co w zeszłym roku zrobiłaś dla nas “age groupers”. Po wyczerpującym starcie poświęciłaś swój odpoczynek aby do późnej nocy być z nami na mecie i rozdawać kończącym medale. To byla wielka sprawa dla nas wszystkich kończących w tyle stawki widzieć Ciebie witającą nas.
- Dziękuję bardzo, bardzo mi przyjemnie, że to tak odebrałeś. W tym roku też będę na mecie do końca.
- Chrissie, tym pokazałaś, że nie tylko jesteś mistrzynią świata ale i championem sportu. Mój przyjaciel w Polsce prowadzi grupę ludzi do startu w IM w przyszłym roku - taki projekt “from zero to hero”. Mam przy sobie kurtkę z ich logo. Czy zechciałabyś ją podpisać dla grupy.
- Z przyjemnością.
- Dziękuję Ci bardzo za rozmowę i autograf, i powodzenia w tym roku w Kona!

Tej dziewczynie uśmiech nigdy nie schodzi z twarzy!




A potem pozostał jeszcze bardzo długi dzień dopingowania znajomych i nieznajomych, aż do ostatniego zawodnika. Wiedziałem, że muszę zostać przy trasie aż minie mnie ostatni biegacz. Czułem, że jestem im to winien. Dziękowałem im za to, że dopingowali mnie późno w nocy w poprzednich latach.

Więc zdzierałem gardło pomagając wszystkim początkującym i debiutantom, dopingowałem weteranów takich jak legendarny Dave Ross, jedyny, który zaliczył wszystkie 24 Ironman Australia! Dave zawsze biega w długich szortach w niebieski wzór - to jego trademark.



Inny mój znajomy Ted Anderson, właściciel sklepu rowerowego w pobliskim miasteczku kończył swojego 14 Ironmana. Na zdjęciu ma on specjalny numer startowy. Ci, którzy ukończyli 10 Ironmanów otrzymują tytuł “legendy” i dostają specjalny, osobisty, złoty numer. Pierwsze cyfry się zmieniają co roku - oznaczają ilość ukończonych startów. Druga część jest stała - to kolejność, w której otrzymało się tytuł “legendy“.



Wielu zawodników miało swoje własne drużyny dopingowe poubierane w wyróżniające ich stroje.



A po zmroku, gdy zawodnicy dostali “glo-stick” - chemiczne świecące pałeczki, widać było długi rząd podrygujących światełek.

Życie przynosi czasem przyjemne niespodzianki - staliśmy z kolegą w pewnym ustronnym miejscu trasy, gdy stojąca po drugiej stronie ścieżki dziewczyna zdecydowała, że przebiegający w tym momencie obok jej chłopak potrzebuje silnego bodźca dopingowego i pokazała mu (i nam) biust. Niestety, mimo naszych próśb nie zgodziła się powtórzyć spektaklu przed kamerą.

W końcu ostatni zawodnik przeszedł przed miejscem, w którym stałem, w swojej drodze do mety.



Spojrzałem na zegarek, miał jeszcze 5 km do zrobienia i wystarczająco dużo czasu. Wiedziałem, że na mecie przywitają go słowa “You are an Ironman”. Te słowa, które są najcenniejszą nagrodą za cały trud włożony w przygotowania i wysiłek startowy w ciągu jednego, długiego dnia. Dostałem potężnego kopa motywacyjnego - chce to znowu w przyszłym roku usłyszeć.

wtorek, 7 kwietnia 2009

Bidon rowerowy - mocowanie i opór

O konieczności picia, czyli uzupełniania płynów (woda to za mało, liczy się izotonik i jemu podobne), nie potrzebuję pewnie nikogo przekonywać.
Zwłaszcza podczas intensywnych wysiłków jazdy na rowerze.

Nie to jest jednak przedmiotem publikowanego artykułu, ale umiejscowienie bidonu, czyli plastikowej butelki z ustnikiem, na rowerowej ramie.
Wydawać by się mogło, że jest to bez znaczenia, a jednak...

W tunelu aerodynamicznym umieszczono rower triathlonowy, ubraną kukłę zawodnika o wysokości 178 cm i ustawiono prędkość na 40 km/h. Obliczono moc potrzebną do uzyskania takiej prędkości, wyzerowano liczniki i aparaturę pomiarową i zaczęto umieszczać bidony w różnych miejscach roweru.

Oto wyniki.

1. Bidon na dolnej rurze.
Najczęstszy przypadek wożenia bidonu.


Bidon o wielkości od 0,5 litra do 0,75 litra.
Dodatkowa moc: +1,57 watów.

2. Bidon na rurze podsiodłowej.
Także spotykany przypadek wożenia picia.

Wielkość butelki 0,5-0,75 litra.
Dodatkowa moc: +3,28 watów.

3. Bidony na rurze dolnej i podsiodłowej.
Długie jazdy wymagają większych ilości napojów.


Wielkość butelek: 2 x 0,5-0,75 litra.
Dodatkowa moc: +4,15 watów.

4. Bidon między prętami lemondki.
Najczęstszy przypadek u triathlonistów.


W tym przypadku wykorzystano kilka modeli bidonów.
Najlepszy wynik uzyskał "Jet Stream" o pojemności 0,75 litra i wymagający dodatkowo +1,77 watów.
Najgorszy - "Podium Quest" o pojemności 1,3 litra i wymagający dodatkowo +5,03 watów.

4. Bidony za siodełkiem.
Coraz częstszy przypadek wożenia butelek z piciem.


Tutaj też rozpatrzono kilka przypadków i modeli, i o dziwo, osławiony model siodła"Selle Italia" - "Optima" wcale nie okazał się liderem.
Najlepszy wynik uzyskano z dwoma bidonami, czyli 2 x 0,65 litra mocowanymi do szyn siodła z tyłu (nie do sztycy!) firmy "Xlab", co wymagało tylko dodatkowo +2,17 watów.

Sprawdzono także niewiarygodnie płaski plecaczek ze zbiornikiem na ponad 2 litry napoju i mimo jego zalet wygenerował on aż +5,68 dodatkowych watów.

Teraz już chyba każdy wie gdzie mocować bidon z piciem, tak aby jak najmniej odczuć jego obecność, a maksymalnie wykorzystać zawartość w nim wożoną.


***

Niniejszy artykuł powstał na podstawie materiału Nisa Sienknechta opublikowanego w "Triathlonie" w lipcu 2008 roku.

piątek, 3 kwietnia 2009

Jedziemy do Klagenfurtu

Zapamiętajcie tę datę i odliczajcie do niej dni:

4 lipca 2010





Projekt IM 2010 doczekał się w końcu wyboru miejsca startu:
jest nim Klagenfurt w Austrii.


Strona organizatora

W dogrywce, w zasadzie był remis między Frankfurtem i Klagenfurtem.
Różnica jednego głosu nie ułatwiała sprawy i nie wskazywała zwycięzcy.
Zadecydował inny czynnik - gwarantowane miejsca dla IM 2010 w grupie startowej.


Przypomnijmy.

Trasa pływacka:



Trasa rowerowa:




Trasa biegowa:





Wirtualna wycieczka, którą przygotował jefferson (biegajznami.pl):
Profil trasy Klagenfurt (trzeba zaznaczyć show elevation)



Popatrzcie jeszcze raz na film:





***

Cóż, i to chyba wszystko.

Nie pozostaje mi nic innego jak tylko jeszcze ogłosić konkurs z nagrodami na 50000 wejście - potrzebny tylko zrzut ekranu ze stanem licznika wysłany na etrener[małpa]wp[kropka]pl


podobało się, skorzystałeś? postaw kawę autorowi